Wybrany punkt odbioru: brak wybranego punktu

Wina i specjały na świąteczny stół

Polska tradycja świętowania przy dobrym winie jest bardzo stara, może nawet starsza niż sama Polska – już bowiem w XIX wieku, gdy nasi pradziadowie obchodzili Boże Narodzenie jako poddani trzech różnych władców, kształtowała się bardzo wyraźnie autentyczna polska kultura winna, w której poczesne miejsce zajmowały – rzecz jasna – wina tokajskie, ale też francuskie, niemieckie, czy austriackie. I nigdy bodaj nie mieliśmy większych wątpliwości, czy na stole świątecznym powinny gościć alkohole – wystarczy sięgnąć po późnojesienne wydania gazet codziennych z XIX wieku, w których aż roi się od reklam win rekomendowanych na okoliczności wigilijno-bożonarodzeniowe.

Wspomniany tokaj – uosabiany niżej przez potężne 5-puttonowe wino o czarującej słodyczy spod znaku winiarni Grand Tokaj – to oczywiście pozycja, której nie może zabraknąć na polskim świątecznym stole. W końcu nie przypadkiem przez kilka stuleci wina te dojrzewały w polskich piwnicach pod czujnym okiem naszych rodzimych specjalistów od starzenia win w beczkach, o których głośno było w XVII i XVIII wieku w szerokim świecie. Lecz gdyby ktoś wolał przy ciastach sięgnąć po wino czerwone, nie będzie niczym zdrożnym, jeśli tokaja zastąpi wybornym portwajnem, nie pierwszym z brzegu, ale w wersji Solera 1847 Sherry Cream.

Kto zaś cukru unika, co ostatnio bywa modne i zapewne bardzo zdrowe, i woli miast tradycyjnych deserów świątecznych spożyć na przykład dojrzewające sery, ten znakomitego kompana znajdzie w dwunastoletnim Sherry Palo Cortado ze słynnej bodegi Gonzalez Byass.

W wigilię jednak jeść będziemy przede wszystkim ryby. Kto hołduje słusznej tradycji przyrządzania karpia po żydowsku, a więc na półsłodko, z rodzynkami i migdałami w szarym sosie, ten powinien sięgnąć po delikatnie półwytrawne vinho verde Casa de Vilacentinho Grande Escolha. Jeśli zaś na stole pojawią się pstrągi, sumy czy jesiotry bezwzględnie trzeba będzie sięgnąć po alzackiego rieslinga.

Nie istnieje żaden racjonalny powód, by się podawać wina do świątecznej zupy, szczególnie wówczas, gdy jest to tradycyjna zupa grzybowa. Fantastycznie będzie smakowała popijana porządnym chablis (Domaine Hamelin Chablis będzie w sam raz) lub jeśli kto woli nieco potężniejsze doznania w nosie, nawet południowoafrykańskim sauvignon blanc z winiarni Lyngrove. Ludzie małej wiary mogą sobie odpuścić wino do świątecznego barszczu z uszkami, choć nic nie stoi na przeszkodzie, by popijać go małymi łyczkami burgundzkiego pinot noir.

Małymi łyczkami, żeby trochę zostało na drugi dzień do świątecznej kaczki, gęsi lub indyka. Te zwierzęta lubią bowiem pinot noir, a Henri Villamont Cuvee Pinot Noir Prestige 2020 jest o wiele smaczniejsze na drugi dzień po otwarciu. Dobry pieczony drób nie obrazi się oczywiście, jeśli podamy go z nieco potężniejszym cabernetem z włosko-słoweńskiego pogranicza (Quercus Cabernet Sauvignon z winiarni Klet Brda) albo z włoskim Luca Bosia Dolcetto d’Alba. Jeśli zrobimy to ze słynnym merlotem od Yardena – najlepszej winiarni w Izraelu – drób będzie więcej niż zachwycony. Jeśli jednak zamiast drobiu upieczemy jagniątko, co o wiele bliższe judeochrześcijańskim zwyczajom żywieniowym, trzeba będzie sięgnąć po urugwajski tannat, może nawet jeden z najlepszych w świecie, czyli Bodegas Garzón Single Vineyard Tannat, a jeśli nie mierzy aż tak wysoko, może się udać także z hiszpańskim Nuevomeses z bodegi Yllera, czyli smakowitym tempranillo przez dziewięć miesięcy dojrzewanym w beczkach.

Crémant de Bourgogne Victorine de Chastenay Brut to oczywiście pozycja polecana na sylwestrowe szaleństwa. Mniej więcej o połowę tańsze od supermarketowego szampana, a przy tym nie tylko lepsze, ale też o wiele bardziej oryginalne. Choć oczywiście dobry szampan odstrzelony u progu 2023 roku też spełni swoje zadanie. Wówczas cava lub cremant odnajdą się doskonale, jeśli powitamy nimi nowy dzień u progu nowego roku…

    pixelpixelpixelpixelpixelpixelpixel